Wyobraźmy sobie 30-osobową klasę, powiedzmy siódmą, w jednej ze szkół rejonowych gdzieś na południu albo zachodzie Polski. Troje uczniów tej klasy jest po próbie samobójczej, 12 choć raz myślało o odebraniu sobie życia, a co drugi ma skrajnie niską samoocenę. Tylko sześcioro przyznaje, że radzi sobie ze stresem dnia codziennego. To nie scenariusz dramatu psychologicznego, to codzienność wielu polskich szkół. Ogólnopolską debatę o kondycji młodych rozpoczęła ostatnio fundacja Unaweza, która przebadała 180 tys. uczniów z całego kraju. To skala makro. W skali mikro to samo obserwują w swoich gabinetach specjaliści, którzy przyznają – dzieci i młodzież są dziś o wiele mniej odporne psychicznie niż ich rówieśnicy dwie czy trzy dekady temu. Ciężej też, niż kiedyś, dotrzeć do nich z pomocą, bo przypadków wymagających interwencji jest coraz więcej, a psychologów i pedagogów w szkołach nie przybywa.

Co prawda ubiegłoroczna nowelizacja prawa oświatowego nałożyła na dyrektorów placówek konieczność zwiększenia zatrudnienia specjalistów, ale w wielu miejscach wzrost zatrudnienia odnotowano jedynie na papierze. Dyrektorzy są bezradni – za stawki, które mają do zaoferowania, nie ma po prostu chętnych do pracy. Z raportu fundacji GROW Space wynika, że w skali całego kraju, wakaty na stanowiskach pomocy psychologiczno-pedagogicznej sięgają niemal 30 proc.

 

Odpowiedź ustna? Płacz i trzęsące się ręce

 

– Nie dziwę się, że ludzie po studiach nie chcą się podjąć takiego zajęcia. To niezwykle trudna i obciążająca psychicznie praca, rodzaj misji. Tylko dla pasjonatów o mocnych nerwach – te słowa słyszałam wielokrotnie z ust specjalistów zatrudnionych w placówkach oświatowych.

Do zadań szkolnych psychologów i pedagogów należy wsparcie dzieci z trudnościami, ale także uczniów normatywnych bez deficytów rozwojowych. Pedagog szkolny odpowiada także za sprawy socjalne i bytowe. Może wystąpić o pomoc do MOPSu lub założyć niebieską kartę, gdy zachodzi podejrzenie, że w domu dziecka dochodzi do przemocy

Magdalena Olech, pedagożka specjalna z jednej z wrocławskich podstawówek: – Mamy ogrom pracy, dużo więcej niż kiedyś. W szkole nie ma właściwie ani jednego spokojnego dnia. Nowy rok szkolny zaczęliśmy od wiadomości, że jedna z uczennic się tnie, bo ma problemy rodzinne. Machina ruszyła od razu, w takich sytuacjach nie ma na co czekać. Po pierwsze trzeba pomóc okaleczającemu się uczniowi, po drugie – wesprzeć jego kolegów i koleżanki z klasy (jeżeli wiedzą o sprawie), wreszcie – poinformować wszystkich nauczycieli, by byli czujni i zwracali szczególną uwagę na dziecko z problemami.

Specjaliści przyznają, że samookaleczanie się, zwłaszcza wśród dziewcząt, to dziś duży problem. Ale nie jedyny. – Dzieci doświadczają dużych kryzysów emocjonalnych, czasami jesteśmy wzywane w środku lekcji, bo ktoś wywołany do odpowiedzi cały się trzęsie, płacze i ucieka z sali, by zabarykadować się w toalecie. W starszych klasach niemal 1/3 uczniów ma ogromne problemy z  wypowiedzią ustną, dosięga ich paraliżujący strach. Nie są w stanie załatwić prostej sprawy w sekretariacie. Kiedyś takich osób było znacznie mniej. Zdarzają się też, niestety, próby samobójcze. Dzieci mierzą się z hejtem internetowym i przemocą rówieśniczą. Intensywnie szukają swojej tożsamości seksualnej. Często gołym okiem widać, że potrzebują natychmiast wizyty u psychiatry i długofalowej psychoterapii. My je możemy tylko doraźnie wesprzeć, porozmawiać oraz poinformować o naszych obserwacjach rodziców – dodaje Magdalena Olech. Wszystko wymaga ogromnego wyczucia – by nikt nie zarzucił, że szkoła zbyt mocno ingeruje w sprawy rodzinne.

 

Patrostreamer na wyciągniecie tableta

 

Dlaczego dzieci doświadczają dziś tak często kryzysów? Terapeuci niemal jednym chórem mówią, że mocno przyczyniły się do tego niepewne czasy naznaczone pandemią oraz wojną za wschodnią granicą, a także – a może przede wszystkim – nauka zdalna. Magdalena Olech: – Dzieci pozamykały się w sobie. Ten stan nadal trwa i, moim zdaniem, nie zmieni się w najbliższym czasie. Godziny, dni, tygodnie spędzone w wirtualnym świcie przyniosły nieodwracalne skutki. Nie da się już „odzobaczyć” tych wszystkich nieodpowiednich treści, które wtedy oglądali. Przemoc, patostreametrzy, pornografia? Dziś dostępne są na wyciągniecie ręki, 24 godziny na dobę. Oglądają je czasem 6- i 7-latkowie.

Obniża się też wiek inicjacji seksualnej oraz sięgania po używki. Na przerwach w szkolnych toaletach królują e-papierosy.  – Pracuję w niewielkiej szkole w centrum Wrocławia. 80 proc. dzieci z klas 6-8 na pewno już próbowała je palić, część jest mocno uzależniona. Rodzice nie wiedzą, bo to niemal niewyczuwalne – kwituje pedagog Magdalena Ostrowska. Zresztą, czasem rodzice wcale nie chcą wiedzieć. Zdarza się, że dorośli bagatelizują sygnały płynące z gabinetów szkolnych psychologów i pedagogów. – Na nasze sugestie tygodniami nie ma odzewu. Część rodziców nie przyjmuje do wiadomości, że dziecko potrzebuje pomocy psychoterapeuty czy psychiatry, bo ma trudności rozwojowe lub specyficzne problemy z nauką. Tłumaczymy, że opinia czy orzeczenie wydane przez poradnię może być ogromną pomocą – na jej podstawie możemy bowiem dostosować warunki pracy do potencjału intelektualnego i możliwości ucznia. To znacząco ułatwia im funkcjonowanie w szkole – wyjaśnia Magdalena Ostrowska.

Ważne, by rodzice mieli świadomość, że psycholog w szkole nie poprowadzi terapii. Specjaliści zatrudnieni w placówkach mogą jedynie pokierować dalej – na zajęcia prywatne lub finansowane przez NFZ, choć w tym drugim przypadku ciężko, niestety, o terminy. W tej chwili na wizytę w poradni zdrowia psychicznego dla dzieci we Wrocławiu trzeba czekać pięć tygodni.  To niemal „od ręki”, bo w innych dużych miastach na Dolnym Śląsku – np. Legnicy czy Jeleniej Górze pierwszy wolny termin to…marzec przyszłego roku. Zdesperowani rodzice pukają więc po pomoc do prywatnych gabinetów. I stąd czasem odchodzą z kwitkiem, bo młodych pacjentów jest tak wielu, że terapeuci nie nadążają z pracą.

 

Mówią o samotności, przeciążeniu i nadmiarowych oczekiwaniach

 

Z czym najczęściej przychodzą do nich młodzi? Patrycja Frania, terapeutka w procesie certyfikacji, mówi, że lista jest bardzo długa. – Można popatrzeć na to od strony klasyfikacji medycznych i powiedzieć: najczęściej zmagają się z depresjami, nerwicami, lękami, fobiami społecznymi. Z drugiej strony można popatrzeć na to od strony źródeł, tu powiedziałabym, że: stres, wydarzenia traumatyczne, ale często nie takie duże, jednorazowe „bum”, tylko małe, drobne, dzień po dniu drążące skałę krople w postaci gestów czy słów ze strony rówieśników i dorosłych. Dodałabym też odrzucenie, wykluczenie z grupy oraz nadmiarowe oczekiwania rodziców – mówi Patrycja Frania, dodając, że praca z młodymi ludźmi pokaleczonymi przez życie wygląda bardzo różnie. – Czasami przeklinają. Czasami płaczą. Czasami się śmieją. Czasami milczą. Niektórzy na sesji piszą do mnie smsy, bo tak im łatwiej. Są też tacy, którzy np. tańczą lub grają ze mną w różne planszówki. Mówią o codzienności. O szkole, o zainteresowaniach. Czasami o rodzicach. Często o samotności, przeciążeniu, nienadążąniu, braku czasu dla siebie.

Terapeutka podkreśla, że dzieci i nastolatkowie, podobnie zresztą jak dorośli, do zdrowego rozwoju potrzebują bezpieczeństwa – zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Bezpieczeństwa w środku, w sobie samych nie odnajdują przede wszystkim dlatego, że nikt ich tego nie uczy. – Choć może powinnam powiedzieć: prawie nikt, bo powoli powstają różne programy profilaktyczne, czy gry, nawet przedszkolne, do budowania odporności psychicznej. Ale generalizując jest tak, że nikt nie uczy dzieci, jak zadbać o psychiczne BHP, by wewnętrznie czuć się dobrze. Jak we wnętrzu nie jest stabilnie, czego szczególnie doświadczają dzieci wchodzące w okres dorastania (zmiany na poziomie biologicznym i biochemicznym mózgu), to dobrze by było, żeby na zewnątrz było stabilnie, a i tam często... zawierucha. Nie ma wtedy, gdzie szukać oparcia i bezpieczeństwa – mówi Patrycja Frania.

Pierwsze sygnały mogące świadczyć o tym, że dziecko przeżywa trudności, z którymi sobie nie radzi, potrafią być bardzo delikatne. Możemy, mówią specjaliści, podzielić je na cztery obszary: zmiany dotyczące fizyczności (dieta, sen, higiena osobista, ubiór nieadekwatny do pory roku, np. długie rękawy latem, apaszki na szyi, opaski na rękach), zmiany związane z osiągnięciami (niewytłumaczalne rezygnacje z dotychczasowego hobby, opuszczanie się w nauce lub nadmierne przywiązywanie wagi do nauki), zmiany w obszarze relacji (częste zamykanie się w pokoju, niewytłumaczalne unikanie kontaktów z domownikami lub rówieśnikami, albo nadmiarowe rzucenie się w towarzyski wir) oraz zmiany dotyczące radzenia sobie z emocjami (wybuchy złości; zachowania, które powszechnie nazywamy agresywnymi: krzyki, rzucanie przedmiotami, kopanie - najczęściej niepasujące do zaistniałej sytuacji; płaczliwość, której wcześniej nie było; przyklejony do twarzy uśmiech i zbywanie pytań o to, co słychać, obojętnością).

 

Inaczej nie zauważy

 

Po wsparcie w wypadku kryzysu psychicznego albo utrzymującego się przez kilkanaście dni obniżonego nastroju można dzwonić pod darmowy, całodobowy Dziecięcy Telefon Zaufania 800 12 12 12. Pomoc psychologiczna i prawna oferowana jest dzieciom, młodzieży i ich rodzicom. Podobnie działa numer 116 111. W przypadku ostrych kryzysów czas oczekiwania na specjalistę w ramach NFZ jest skracany; w wypadku bezpośredniego zagrożenia życia (m.in. myśli samobójcze) szpital ma obowiązek przyjąć dziecko na oddział psychiatryczny.

–  Zauważenie tych czasami mikro-sygnałów bywa bardzo, bardzo trudne, tym bardziej, że nasze dzieci nieźle się kamuflują, często same nie wiedząc, co się z nimi dzieje – wyjaśnia Patrycja Frania. Pomocna może okazać się w takich momentach intuicja dorosłego – rodzica, nauczyciela, trenera. Tylko aby tę intuicję włączyć, dorosły sam musi być w równowadze, osiągnąć wewnętrzny balans. Inaczej nie zauważy.

 

-------------------------------

Justyna Kościelna

reporterka i prezenterka związana od niemal dekady z Radiem Wrocław oraz Radiem RAM. Głównym tematem jej zawodowych zainteresowań są sprawy społeczne, edukacja oraz rodzicielstwo. Prywatnie mama Ignasia i Niny.

Akademia Europejska

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się do naszego newslettera i dowiaduj się pierwszy o nadchodzących wydarzeniach!

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.